Co łączy psa i coaching ?

Oczywiście można coachować (bardziej trenować) psa, ale nie o tym chcę tutaj napisać ;)

Najpierw o psie.

pies i coaching
Nowego psa mamy od niedawna. Wcześniej stał biedny na łańcuchu, teraz wprowadza w naszej rodzinie mnóstwo radości. Wszystkich mobilizuje do ruchu na powietrzu, do spacerów i zabaw. Od kiedy mamy Flipiego, zauważyłam, że częściej coś wspólnie z dziećmi pieczemy. Niby niezwiązane ze sobą, ale coś w tym jest. Mój mąż z pełnym zaangażowaniem zajął się majsterkowaniem, czemu wcześniej bardzo rzadko poświecał uwagę. Tutaj także bodźcem do zmian był pies.

Hm, przypadkowa zbieżność? Przecież nie ma przypadków :) Zmiana jest tym bardziej widoczna, że nasz poprzedni pies długo chorował zanim pożegnał się z tym światem i wszyscy mocno to przeżyliśmy.

A teraz o coachingu.

Wczoraj jedna z klientek napisała mi, że od kiedy zdecydowała się na coaching, pozornie niezwiązane rzeczy zaczęły pojawiać się w jej życiu i od razu czuje się bardziej zadowolona. Ktoś sprzedał materac, długo zalegający w pokoju, żeby zrobić miejsce na stół, ktoś otrzymał propozycję pracy za większe pieniądze, ktoś zdecydował się na długo odkładaną rozmowę z szefem. Przykładów może być bez liku.

Gdy podejmujemy ważną dla nas decyzję, robimy pierwszy krok, następne same się pojawiają... Czasem wręcz czujemy jak Opatrzność się do nas uśmiecha. I to nie w coachingu tkwi to coś, a w nas! Potrzebny jest nam bodziec do zmian, ale bez naszej decyzji i pełnego zaangażowania, nic się nie zdarzy! Owszem coaching stwarza pole do działania, bo koncentrujemy się wtedy na tym co dla nas ważne. Pojawia się w naszym życiu coach, który całym sercem nam kibicuje - nie jesteśmy sami. Zaczynamy patrzeć na siebie i świat wokoło inaczej i to jest bezcenne.

Pozytywne działanie współpracy coachingowej jest niewątpliwie, ale może to być także pies, który zmienia nasze życie :))))