Pod koniec sierpnia rozmawiałam z koleżanką, z którą prowadziłyśmy warsztat ODKRYJ SWOJE OBDAROWANIE o tym, co nam się marzy w związku z promowaniem naszych zajęć. Powiedziałam wtedy Magdzie, że czymś, co przekracza absolutnie moje możliwości, ale co mnie bardzo pociąga, jest zrobienie filmiku video. Już kiedyś próbowałam własnym sumptem tego dokonać, będąc w Stanach, na kalifornijskiej plaży. Wyszedł jeden wielki szum i mój wniosek, że jest to jednak mega, mega trudne zadanie, że "to nie dla mnie". I co potem zrobiłam? Nic. Po prostu przestałam się zajmować tematem video.
I teraz słyszę Magdę, która opowiada, że niedawno nakręciła filmik dla firmy szkoleniowej, dwa duble i już po sprawie. Super, bo właśnie się dowiedziałam o swoim kolejnym ograniczającym przekonaniu w głowie, które być może wcale nie ma związku z rzeczywistością. Co trzeba z tym zrobić? Przetestować, podjąć próbę. Zgodnie z tym założeniem umawiamy się na sesję nagraniową. W ciągu kilku godzin, po więcej niż dwóch dublach, udaje się nam nakręcić materiał, z którego jestem bardzo zadowolona. Chcieć to móc. Łatwe to nie jest, ale da się.
Wieczorem pokazuję filmik drugiej koleżance. Gdy pytam się o jej opinię, widzę skrzywienie na jej twarzy i słowa: "Justyna, nie obraź się, ale to się nie nadaje..." Jakby niedowierzając, że jest tak źle, postanawiamy, że poprosimy jeszcze o informację zwrotną osoby, które przeszły wcześniej nasze warsztaty. Trudne to dla mnie, bo trzeba innych poprosić o pomoc, pokazać własną niedoskonałość, potrzebę, brak. Otwieram się na to co będzie, choć nie jest to łatwe. Zaczynają spływać maile, a w nich krytyczne uwagi, wskazówki co byłoby lepsze. Dużo uwag... Wygląda na to, że na film potrzeba dużo czasu i dużego budżetu. Ciężkie jest to dla mnie ćwiczenie, aby być wdzięczną za każdą wskazówką, każdy mail. Jednak to się dzieje. I z każdym mailem jest już łatwiej.
Po kilku dniach pojawia się propozycja od jednej z naszych koleżanek, że wiele niedoróbek można w łatwy sposób poprawić i że zaprasza nas do powtórnego nagrania tego filmiku. Mam wątpliwości. Wręcz nie wierzę, że tym razem będzie lepiej. Jednak mówię "zgoda, spróbujmy". Jadę na nagrywanie z myślą, że może lepiej niech Magda sama wystąpi. Kiedy zaczynamy pracę "na planie" te myśli znikają. Po jakimś czasie olśnienie, jak wiele radości może dać nagrywanie. Przedziwne...
Efektem jest film, który z pewnością jest dużo lepszy od pierwszego, choć absolutnie nieperfekcyjny. Moim zdaniem na ten moment, jest wystarczająco dobry.
Jednak oprócz poprawionego filmu, korzyści widzę dużo więcej.
- Kolejny raz doświadczyłam swoich ograniczających przekonań, jak bardzo mi one utrudniają życie. Każdy z nas je ma, nawet jeśli ktoś uważa, że przeszedł taką drogę rozwoju osobistego, że wszystkie "chwasty" wyplewił, to i tak one na nowo wyrastają. Tylko czasem w innym miejscu.
- Usłyszałam od drugiej osoby, że się coś da zrobić, że ona to zrobiła. I to mnie natchnęło nadzieją, że się uda.
- Otworzyłam się na pomoc i krytykę ze strony innych. I okazało się to wielkim błogosławieństwem dla mnie.
- Odważyłam się podjąć działanie, choć wiedziałam, że nie będzie to perfekcyjne.
- Odważyłam się powtórnie podjąć działanie, choć nie wierzyłam, że będzie efekt.
- Odkryłam przez to działanie coś nowego na swój temat.
- Doświadczyłam olśnienia i uskrzydlenia, którego by nie było, gdybym nie podjęła działania.
- Zaangażowałam się w działanie na 100%, czuję, że wypłynęłam na głębię.
- I cała warstwa duchowa - zebrał się materiał na świadectwo prowadzenia przez Pana Boga:)
- I co chyba w tym szczególnie ważne, to doświadczyłam wielkiej życzliwości i pomocy ze strony ludzi wokół mnie. Za to jestem bardzo, bardzo wdzięczna!
Tyle na razie widzę nauki w tym doświadczeniu. Cieszę się z tego i dziękuję Bogu!
I Tobie także życzę, abyś wypływał na głębię jak najczęściej. Zwłaszcza w poszukiwaniu pracy i w zmianach zawodowych:)